Warto wskazać, że system prawa precedensowego zawiera zasadę, pozwalającą na przeprowadzenie dowodu wykazującego niedbalstwo w oparciu o fakt pozostawienia w organizmie pacjenta obcych ciał, którą określa się res ipsa loquitur (proces wywodzenia zaniedbania z samej natury wypadku lub szkody w sytuacji braku istnienia bezpośrednich dowodów), a która stanowi ułatwienie dla strony poszkodowanej w procesie. Podczas skomplikowanych operacji medycznych, charakteryzujących się tym, że przeprowadzane są w szybkim tempie bądź w niezwykle trudnych warunkach i okolicznościach operacyjnych ze względu na fakt zagrożenia życia lub zdrowia osoby operowanej fakt pozostawienia kompresów, gazików bądź tamponów, których przy silnym krwawieniu używa się mnóstwo, można uznać za zwykły przypadek i usprawiedliwić, to wyjątkowo surowo podchodzi się do faktu pozostawienia narzędzi medycznych w związku z tym powinny one być skrupulatnie liczone.
W kontekście powyższego na uwagę zasługuje treść wyroku Sądu Apelacyjnego w Lublinie z dnia 16 grudnia 2003 roku, sygn. akt I Aca 573/03, w którym sąd rozstrzygał sprawę pozostawienia po operacji ciała obcego w zaszytej już po operacji ranie. Jak wskazano w tezie powyższego wyroku zaniedbanie polegające na pozostawieniu po operacji w zaszytej ranie ciała obcego stanowi niedopełnienie ze strony chirurga zachowania należytej staranności a szpital ponosi odpowiedzialność za cierpienia pacjenta na skutek zakażenia spowodowanego zawinionym pozostawieniem gazika w stawie łokciowym, przeprowadzenia powtórnej operacji oraz za wydłużenie w czasie całego procesu leczenia.
W przedstawionej sprawie istnieje kilka istotnych zagadnień, w tym przede wszystkim pozostawienie obcego ciała w polu operacyjnym. Ponadto ważnym aspektem wskazanej sprawy jest kwestia wysokości zadośćuczynienia pieniężnego z tytułu doznanej przez poszkodowanego krzywdy a także okoliczność przyczynienia się poszkodowanego do powstania szkody.
Okoliczności faktyczne w przedmiotowej sprawie są bezsporne. Poszkodowanego powoda po ciężkim urazie łokcia podczas gry w piłkę nożną na boisku sportowym poddano operacji, w wyniku której w ranie pooperacyjnej pozostał gazik. Skutkiem powyższego błędu było powstanie zakażenia a ponadto obrzęku. Ponadto pozostawiony gazik miał wpływ na to, iż u poszkodowanego wzrosła bolesność łokcia i w związku z tym konieczna okazała się druga operacja a co za tym idzie znacznie przedłużony w czasie okres niezbędnego leczenia i rehabilitacji. Sąd słusznie uznał, iż pozostawienie gazika w łokciu pacjenta stanowi niedbalstwo lekarza, ponieważ nie jest to błąd w sztuce lekarskiej, czego próbowano dowodzić. Warto w tym miejscu wskazać, że Sąd Najwyższy podnosił przywołaną wyżej kwestię także w wyroku z 17 lutego 1967 roku, sygn. akt I CR 435/66, w treści którego stwierdzono, że pozostawienie po operacji w zeszytej ranie środków opatrunkowych nie można traktować w charakterze błędu w sztuce lekarskiej. Wskazane zaniedbanie należy postrzegać jako nie dochowanie przez ordynatora i lekarza dokonującego operacji zachowania należytej staranności w trakcie wykonywania swoich obowiązków. Co więcej w wyroku z 9 grudnia 1970 roku, sygn. akt II CR 556/70 Sąd Najwyższy uznał, iż niemożliwym jest aprobowanie poglądu, że ryzyko, na które wyraża zgodę lub może zgodzić się pacjent, poddając się zabiegowi, obejmuje również pozostawienie w polu operacyjnym narzędzi medycznych, jakichkolwiek gazików i serwet operacyjnych czy też generalnie wszelkich innych przedmiotów. Ryzyko może dotyczyć wyłącznie dziedziny interwencji lekarskiej. Odmienny pogląd oznaczałby pozostawienie poza skuteczną kontrolą prawa uchybień związanych z niedostateczną starannością pracowników służby zdrowia.
Należy wskazać, że zazwyczaj pozostawienie w polu operacyjnym ciała obcego stanowi domniemanie niedbalstwa lekarza w rozumieniu art. 231 k.p.c. i w braku dowodu przeciwnego ze strony lekarza w postaci wyjątkowo trudnych warunków operacyjnych lub tempa zabiegu wobec zagrożenia życia pacjenta będzie prowadzić do odpowiedzialności lekarza lub szpitala z tytułu wyrządzonej pacjentowi szkody.
Podkreślenia wymaga, że od odpowiedzialności nie zwolni lekarza okoliczność, że to do obowiązków pielęgniarki należało liczenie użytych materiałów w postaci tamponów bądź narzędzi. W przytoczonej już wyżej treści wyroku z 17 lutego 1967 roku Sąd Najwyższy jednoznacznie stwierdził, iż to na pozwanym jako operatorze ciążył obowiązek sprawdzenia pola operacyjnego, a w szczególności sprawdzenia, czy wszystkie kompresy są wyjęte, lub też dopilnowania, by uczynił to inny lekarz, któremu zlecił dalsze wykonywanie zabiegu operacyjnego.
Na marginesie warto przywołać przykład USA, gdzie pewne jurysdykcje stanowe przyjmują do odpowiedzialności chirurga koncepcję „kapitana statku”. W założeniu tej koncepcji chirurg podczas operacji zobowiązany jest do pełnej kontroli nad salą operacyjną, podobnie jak kapitan statku na pokładzie. Lekarzowi prowadzącemu podlegają wszystkie osoby, które asystują mu podczas operacji, a za które ponosi on odpowiedzialność. Przywołana wyżej kontrola istnieje przez cały czas trwania operacji do czasu opuszczenia Sali operacyjnej przez takiego lekarza.
Odnosząc się ponownie do przedmiotowej sprawy rozpatrywanej przez Sąd Apelacyjny w Lublinie należy zauważyć, że żaden z pozwanych, czyli szpital i ubezpieczyciel – PZU nie kwestionował sformułowanych przez powoda roszczeń z tytułu zadośćuczynienia za doznaną w rezultacie winy lekarza krzywdę stąd pojawia się pytanie o zasadność samego procesu. Ubezpieczyciel powinien uznać swoją odpowiedzialność w granicach sumy ubezpieczenia w kwocie 30.000zł zwłaszcza, że nie zaskarżył wyroku Sądu Okręgowego do wyższej instancji. Wyrok został zaskarżony wyłącznie przez szpital i w konsekwencji tego Sąd Apelacyjny dokonał obniżenia zasądzonego zadośćuczynienia z kwoty 60.000zł do kwoty 30.000zł i uzasadnił, iż zasądzona kwota jest zbyt wygórowana w kontekście faktu, iż powód przyczynił się do powstałej szkody w 50% z uwagi na jego aktualny stan zdrowia. Wydaje się, że nie jest słusznym odnoszenie się w ramach przedmiotowej sprawy przy określaniu wysokości zadośćuczynienia na kryterium „aktualnych warunków i przeciętnej stopy społeczeństwa”, które zostało przyjęte przez Sąd Najwyższy w wyroku z 24 czerwca 1965 roku, sygn. akt I PR 203/65 i które w znacznym stopniu nietrafnie stanowiło i nadal stanowi niekiedy decydujący punkt odniesienia dla sądów na etapie rozstrzygania konkretnych spraw. Należy stwierdzić, że powyższe kryterium jest nieprzydatne, ponieważ obecnie, biorąc pod uwagę znaczne rozwarstwienie dochodów a także szarą strefę ciężko jest dokonywać obiektywnej oceny w oparciu o bliżej nieokreślony wskaźnik przeciętnej stopy społeczeństwa. Zestawianie średniego wynagrodzenia z instytucją zadośćuczynienia co najwyżej stanowić może pewne kryterium pomocnicze jednakże nie mogące być traktowane niejako w sposób zautomatyzowany. Należy mieć na uwadze, że kwintesencją instytucji zadośćuczynienia oraz głównym jej celem jest naprawienie szkód (krzywd) niematerialnych, które są niezwykle trudne do oszacowania. Wysokość zadośćuczynienia powinna być uzależniona od stanu faktycznego konkretnej sprawy, w tym od rozmiaru doznanej krzywdy, stopnia i czasu trwania cierpień fizycznych i psychicznych, trwałości skutków czynu wyrządzającego szkodę a także wieku poszkodowanego. Podkreślenia wymaga fakt, że zadośćuczynienie pieniężne stanowi bardzo często de facto jedyny skuteczny sposób naprawienia szkody o charakterze niemajątkowym, jaką poniósł poszkodowany, mający na celu złagodzenie jego cierpień fizycznych i psychicznych. Sąd rozstrzygający posiada swobodę w zakresie ustalania wysokości zadośćuczynienia i pozwala w ramach stanu faktycznego sprawy uwzględnić indywidualne cechy oraz subiektywne odczucia poszkodowanego i taki sposób rozpatrywania tego typu spraw znajduje odzwierciedlenie w orzecznictwie.
Analizując na sam koniec fakt rzekomego przyczynienia się poszkodowanego do powstania szkody w trakcie grania w piłkę nożną, według sądu stanowiące wartość aż 50% i odwoływanie się do treści art. 362 k.c. w stanie faktycznym sprawy było bezzasadne. Sąd Apelacyjny trafnie podnosi, iż znaczne cierpienia wiążące się ze złamaniem, pierwszą operacją i związaną z nią rehabilitacją pooperacyjną wyłączone są z zakresu odpowiedzialności szpitala a w związku z tym właściwym byłoby ocenić wyłącznie krzywdę, będącą rezultatem pozostawienia w ranie operacyjnej gazika, późniejszych powikłań a także konieczności przeprowadzenia kolejnej operacji i rozciągniętego w czasie leczenia i rehabilitacji.
Na początku należy wskazać, że punktem wyjściowym do rozpoczęcia jakichkolwiek działań przez lekarza w zakresie leczenia konkretnego pacjenta jest konieczność wyrażenia przez tego ostatniego zgody na przeprowadzenie danego zabiegu. Może się tak zdarzyć, że wykonanie danej operacji będzie uzależnione od wyrażenia zgody przez osobę sprawującą opiekę nad samym pacjentem np. opiekuna faktycznego lub przedstawiciela ustawowego.
Na wstępie należy wskazać, iż obecnie sądy rozpoznają coraz więcej spraw odszkodowawczych, w których stroną pozwaną są placówki medyczne, względem których formułowane są roszczenia z tytułu zakażenia wirusem żółtaczki zakaźnej typu B i C, wirusem HIV, bądź gronkowcem.
Na wstępie należy wskazać, że odpowiedzialność odszkodowawcza z tytułu szkód wyrządzonych przez szeroko rozumiane środki lecznicze charakteryzuje znaczna złożoność. Wynika to z faktu, iż odpowiedzialność z tego tytułu może potencjalnie ponosić wiele podmiotów począwszy od samego producenta, personel medyczny aplikujący bądź zapisujący leki, pracowników aptek, a kończąc na samym państwie, które w drodze administracyjnej umożliwia wprowadzenie danego środka do obrotu.
W pierwszej kolejności należy wskazać, że kwestia wykazania istnienia związku przyczynowego wynikającego z zachowania sprawcy określonej szkody a wystąpieniem tejże szkody stanowi niezbędną przesłankę stwierdzenia powstania odpowiedzialności. Zgodnie z treścią art. 361 k.c. należy szczególnie podkreślić, że zakres odpowiedzialności osoby obciążonej odpowiedzialnością odszkodowawczą obejmuje wyłącznie tzw. normalne skutki działania bądź zaniechania stanowiące podstawę powstania danej szkody. Wskazana wyżej zależność określana jest zwykle jako adekwatny związek przyczynowy, który przyjął się powszechnie w kulturze prawa Europy kontynentalnej.